Ciemno już za oknem, pora na recenzję kolejnego wcielenia Batmana. Oto bowiem otrzymaliśmy niedawno nową odsłonę magazynu poświęconego Mrocznemu Rycerzowi zatytułowanego po prostu "Lego Batman"(wcześniejsza pt. "Lego Batman Movie" ukazywała się nieregularnie i dokonała żywota po 4 numerach). Tradycyjnie dla wydań Blue Ocean nowe czasopismo ma subtelnie powiększone wymiary, ale identyczną objętość jak jego poprzednik, cena też jest bliźniacza, czyli 14,99 zł (a zatem dwa złote więcej niż standardowe miesięczniki poświęcone Lego, cóż takie są "uroki" serii opartych na popularnych licencjach). Jako zmianę in plus należy uznać przekwalifikowanie magazynu na dwumiesięcznik, jest więc szansa na zbudowanie bardziej satysfakcjonującej kolekcji figurek z uniwersum DC.
Trudno wyobrazić sobie mniejsze zaskoczenie niż wybór minifigurki będącej dodatkiem do inauguracyjnego numeru - jest nią oczywiście Batman. To przewidywalna i bezpieczna decyzja, ale i budząca uczucie zawodu wśród dłuższych stażem czytelników, wszak okazji do zdobycia tego bohatera było całe mnóstwo - począwszy od zestawów, przez polybagi, dwie serie minifigurek, poprzedni magazyn (gdzie Batman zawitał nawet dwukrotnie) i aktualny magazyn XXL, na broszurowych wydawnictwach od Ameet skończywszy.
Ale przejdźmy do meritum: mimo mojego marudzenia na powtarzalność figurka prezentuje się okazale. Ma dwustronnie zadrukowaną główkę (twarz złowroga i wściekła) i jasno szary tors (eksponujący muskulaturę, wzbogacony na piersi o czarny znak Batmana w złotej obwódce oraz złoty pas) oraz niezadrukowane nogi w tym samym kolorze. Ponadto bohater ma efektowną czarną maskę (starszego typu, a zatem z nieco krótszymi "uszami"), dwa batarangi i czarny płaszcz (tutaj brawa za umieszczenie go w specjalnym pudełku, dzięki czemu trafia do nas w nienagannym stanie.
Figurka jest niemal bliźniaczo podobna do tej zamieszczonej w broszurze "Wejście Mrocznego Rycerza" - różnią się tylko detalami: Batman z nowego czasopisma jest nieogolony, ma mniej szczegółowy nadruk na torsie i nieco jaśniejszy uniform, jest też uzbrojony w batarangi. Jeśli miałbym między nimi wybierać, to postawiłbym jednak na Nietoperza z broszury. W obu za to po założeniu maski rolę jasnych oczu pełni nadruk białej opaski (a nie białe "brwi" jak w magazynie "Lego Batman Movie" i nowych zestawach), co jest rozwiązaniem trwalszym i bardziej estetycznym. Generalnie bonusowa figurka nie ma się czego wstydzić i jeśli jakimś cudem nie macie jeszcze w kolekcji żadnego Batmana (albo chcecie mieć je wszystkie) to zakup magazynu będzie całkiem sensowną opcją.
Od lewej: broszura, Lego Batman, Lego Batman Movie |
Zawarty w czasopiśmie 14-stronicowy komiks przedstawia zmagania Batmana z cybernetycznym złoczyńcą imieniem Brother Eye, który terroryzuje miasto na czele swojej mechanicznej armii jednookich Omaców. Opowieść jest wizualnie i treściowo łatwo przyswajalna i zrozumiała (co nie jest
regułą w magazynach Lego), choć niektóre żarty w toku tłumaczenia
straciły sporo sensu. Uczciwie przyznaję, że nie za zbrodnię uważam to, co Lego zrobiło z szacowną postacią Człowieka-Nietoperza, nie byłem więc zdziwiony faktem, że i jego komiksowe błazenady nieco mnie drażniły, choć to rzecz gustu. Technicznie i fabularnie przedstawiona historia trzyma się bowiem kupy i dobrze koresponduje z przedstawionymi w numerze nowymi zestawami z uniwersum DC.
Dwustronny plakat jest całkiem niezły - z jednej strony mamy
zamaskowanego obrońcę Gotham City, a z drugiej chaotyczną jak należy
wizję Jokera.
Ponadto w numerze znajdziemy konkurs plastyczny połączony z ankietą - przewidziane nagrody są zaledwie trzy, ale za to całkiem godziwe (mech Batmana oraz dwie jego łodzie podwodne).
Podobnie jak w pozostałych tytułach ze stajni Blue Ocean Polska ostatnia strona zawiera materiał dodatkowy do wycięcia - tym razem jest to dwustronna maska Batmana (odpowiednio z twarzą uśmiechniętą i zaciętą). Pomysł nie jest może przesadnie oryginalny, ale to i tak bardzo fajne urozmaicenie przy zabawie z magazynem.
Na koniec oczywiście zapowiedź kolejnego numeru (przewidzianego na bliżej niesprecyzowany dzień marca)... i tu petarda! Dodatkiem do niego będzie Robin (z peleryną i kotwicą na linie). To naprawdę zakup obowiązkowy nawet dla umiarkowanych fanów tej serii. Ale na zachwyty nad nim będzie czas przy okazji poświęconej mu recenzji.
Ogółem pierwszy numer magazynu Lego Batman prezentuje się wprawdzie mało oryginalnie, ale zarazem solidnie. Dostajemy efektowną i dopracowaną minifigurkę, ciekawe plakaty oraz sporo materiału do zabaw dla młodszych miłośników Mrocznego Rycerza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz