Do majowego numeru magazynu Lego Friends podchodziłem z mieszanymi uczuciami - w kondycji samego czasopisma dopatrywałem się ostatnio tendencji zniżkowej, a klockowy dodatek na pierwszy rzut okaz nie budził mojego entuzjazmu. Wszystkie moje obawy zostały na szczęście rozwiane, bo zarówno czasopismo, jak i bonus prezentują się bez zarzutu. Ale po kolei...
Na początek przyjrzyjmy się klockowemu dodatkowi, czyli "stoisku Andrei z goframi i dżemem truskawkowym". Elementem, który nadaje ton całemu zestawowi jest bez wątpienia gofrownica. I tu bardzo miła niespodzianka, bo mimo stosunkowo prostej konstrukcji sprawuje się ona wyśmienicie. Sprawia wrażenie solidnej i stabilnej, zawias trzyma jak należy, a elementy ruchome dobrze i ściśle się do siebie dopasowują - jej obsługa daje sporo specyficznej i trudnej do zdefiniowania przyjemności (zbliżonej do "wypstrykiwania" folii bąbelkowej). Nadruk "grilla" jest przy tym bardzo uniwersalny i znajdzie zastosowanie zarówno w stylistyce City, jak i Space (czy Star Wars).
Z kolei stragan składa się z barwnych, typowych elementów budulcowych i dobrze komponuje się z podobną konstrukcją z numeru 2/2019 pisma (stoisko z kostiumami). Całości dopełnia kilka drobnych, ale bardzo ciekawych detali. Szczególnie spodobał mi się słoik z dżemem, który oprócz wieczka z nadrukiem truskawki dostarcza nam transparentną czerwoną główkę, a ta może przecież znaleźć wiele zastosowań (głowa upiora, lampion itp.) O przydatności pozostałych drobiazgów z nadrukami ćwiartki ciasta czy monety nie muszę nikogo przekonywać - takich klocków nigdy dość. Ogółem nawet po rozebraniu zestawu zbiera nam się spora garść atrakcyjnych klocków. Jak dla mnie to naprawdę udany dodatek.
Po ostatnim pobocznym epizodzie komiksowy wątek wraca wreszcie na główny tor, czyli poszukiwania okrętu "Serce Morza", z którym główny motyw gofrów okazuje się mieć wiele wspólnego. Brzmi niedorzecznie? Wcale tak nie jest, historia ma swój przewrotny sens i wdzięk, wracają też znane nam czarne charaktery (w komplecie ze swoimi mocodawcami), więc wierny czytelnik poczuje się jak w domu. Komiks jest dynamiczny, zabawny fabularnie absorbujący i spójny, ma przy tym kilka ciekawych zwrotów akcji i błyskotliwe zakończenie. To zdecydowanie najlepsza opowieść od czasu jak czytuję ten magazyn.
Plakaty prezentują się bez zarzutu. Na pierwszym mamy Andreę i Mię, co dla mnie osobiście jest dobrą kombinacją, bo właśnie one wydają mi się najsympatyczniejsze z całej drużyny. A jeśli ktoś uważa, że faworyzuję je w sposób nieuprawniony - proszę bardzo, z odsieczą rusza plakat drugi, na którym widzimy całą piątkę w wydaniu plażowym. Obie grafiki są bardzo udane i niejedną fankę postawią przed dylematem: na który się zdecydować?
Część kreatywna, czyli ostatnia kartka czasopisma (okładka) znowu wygrała z reklamami, dzięki czemu czytelnik może sobie wyciąć i poukładać puzzle z ilustracją bohaterek. Wycinanie może być mozolne i pewnie zwykle przypadnie w udziale rodzicowi, ale sam pomysł jest przedni i zasługuje na pochwałę. Szkoda tylko, że elementy są jednostronne, ale rozumiem, że precyzyjne dwustronne nadrukowanie konturów puzzli mogłoby być problematyczne. Co ciekawe ilustracja, którą układamy jest niemal identyczna jak jeden z zawartych w czasopiśmie plakatów - dziewczyny różnią jedynie kreacjami, podczas gdy ich układ, pozy i mimika są identyczne.
Na łamach magazynu znalazło się też miejsce na kulinaria. Tym razem będziemy mieli okazję wykonać barwne i apetyczne (choć nieco gapowate z wyglądu) gofrowe żółwie morskie. Tutaj z automatu zaliczam kolejny plus, bo właśnie ten dział uważam za szczególnie rozwijający i bywam niepocieszony, gdy czasem go zabraknie.
W kolejnym numerze otrzymamy mini-zestaw "Ratunek na morzu z chomikiem Olivii i jej robotem". Nie wiem czy ten zestaw ma jakiś głębszy fabularny sens, ale na pierwszy rzut oka wydaje się być mocno surrealistyczny. Także elementy składowe wydają się być mieszanką tych, które już w magazynie Lego Friends widzieliśmy - chomiki już były, robot był, akcesoria plażowe również. Na mój gust mocno przeciętna propozycja, choć dla kogoś kto potrzebuje marynistycznych gadżetów może być strzałem w dziesiątkę.
Bardzo lubię pisać takie podsumowania: zdecydowanie polecam ten numer magazynu Lego Friends. Dostajemy z nim bardzo udany dodatek klockowy, świetny komiks, bardzo dobre plakaty i wiele okazji by wykazać się swoją kreatywnością. W majowym wydaniu po prostu wszystko do siebie pasuje i niesie wysoką jakość.
Na początek przyjrzyjmy się klockowemu dodatkowi, czyli "stoisku Andrei z goframi i dżemem truskawkowym". Elementem, który nadaje ton całemu zestawowi jest bez wątpienia gofrownica. I tu bardzo miła niespodzianka, bo mimo stosunkowo prostej konstrukcji sprawuje się ona wyśmienicie. Sprawia wrażenie solidnej i stabilnej, zawias trzyma jak należy, a elementy ruchome dobrze i ściśle się do siebie dopasowują - jej obsługa daje sporo specyficznej i trudnej do zdefiniowania przyjemności (zbliżonej do "wypstrykiwania" folii bąbelkowej). Nadruk "grilla" jest przy tym bardzo uniwersalny i znajdzie zastosowanie zarówno w stylistyce City, jak i Space (czy Star Wars).
Z kolei stragan składa się z barwnych, typowych elementów budulcowych i dobrze komponuje się z podobną konstrukcją z numeru 2/2019 pisma (stoisko z kostiumami). Całości dopełnia kilka drobnych, ale bardzo ciekawych detali. Szczególnie spodobał mi się słoik z dżemem, który oprócz wieczka z nadrukiem truskawki dostarcza nam transparentną czerwoną główkę, a ta może przecież znaleźć wiele zastosowań (głowa upiora, lampion itp.) O przydatności pozostałych drobiazgów z nadrukami ćwiartki ciasta czy monety nie muszę nikogo przekonywać - takich klocków nigdy dość. Ogółem nawet po rozebraniu zestawu zbiera nam się spora garść atrakcyjnych klocków. Jak dla mnie to naprawdę udany dodatek.
Po ostatnim pobocznym epizodzie komiksowy wątek wraca wreszcie na główny tor, czyli poszukiwania okrętu "Serce Morza", z którym główny motyw gofrów okazuje się mieć wiele wspólnego. Brzmi niedorzecznie? Wcale tak nie jest, historia ma swój przewrotny sens i wdzięk, wracają też znane nam czarne charaktery (w komplecie ze swoimi mocodawcami), więc wierny czytelnik poczuje się jak w domu. Komiks jest dynamiczny, zabawny fabularnie absorbujący i spójny, ma przy tym kilka ciekawych zwrotów akcji i błyskotliwe zakończenie. To zdecydowanie najlepsza opowieść od czasu jak czytuję ten magazyn.
Plakaty prezentują się bez zarzutu. Na pierwszym mamy Andreę i Mię, co dla mnie osobiście jest dobrą kombinacją, bo właśnie one wydają mi się najsympatyczniejsze z całej drużyny. A jeśli ktoś uważa, że faworyzuję je w sposób nieuprawniony - proszę bardzo, z odsieczą rusza plakat drugi, na którym widzimy całą piątkę w wydaniu plażowym. Obie grafiki są bardzo udane i niejedną fankę postawią przed dylematem: na który się zdecydować?
Część kreatywna, czyli ostatnia kartka czasopisma (okładka) znowu wygrała z reklamami, dzięki czemu czytelnik może sobie wyciąć i poukładać puzzle z ilustracją bohaterek. Wycinanie może być mozolne i pewnie zwykle przypadnie w udziale rodzicowi, ale sam pomysł jest przedni i zasługuje na pochwałę. Szkoda tylko, że elementy są jednostronne, ale rozumiem, że precyzyjne dwustronne nadrukowanie konturów puzzli mogłoby być problematyczne. Co ciekawe ilustracja, którą układamy jest niemal identyczna jak jeden z zawartych w czasopiśmie plakatów - dziewczyny różnią jedynie kreacjami, podczas gdy ich układ, pozy i mimika są identyczne.
Na łamach magazynu znalazło się też miejsce na kulinaria. Tym razem będziemy mieli okazję wykonać barwne i apetyczne (choć nieco gapowate z wyglądu) gofrowe żółwie morskie. Tutaj z automatu zaliczam kolejny plus, bo właśnie ten dział uważam za szczególnie rozwijający i bywam niepocieszony, gdy czasem go zabraknie.
W kolejnym numerze otrzymamy mini-zestaw "Ratunek na morzu z chomikiem Olivii i jej robotem". Nie wiem czy ten zestaw ma jakiś głębszy fabularny sens, ale na pierwszy rzut oka wydaje się być mocno surrealistyczny. Także elementy składowe wydają się być mieszanką tych, które już w magazynie Lego Friends widzieliśmy - chomiki już były, robot był, akcesoria plażowe również. Na mój gust mocno przeciętna propozycja, choć dla kogoś kto potrzebuje marynistycznych gadżetów może być strzałem w dziesiątkę.
Bardzo lubię pisać takie podsumowania: zdecydowanie polecam ten numer magazynu Lego Friends. Dostajemy z nim bardzo udany dodatek klockowy, świetny komiks, bardzo dobre plakaty i wiele okazji by wykazać się swoją kreatywnością. W majowym wydaniu po prostu wszystko do siebie pasuje i niesie wysoką jakość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz