wtorek, 29 stycznia 2019

Recenzja magazynu Lego City 1/2019

Niniejszym na blogu ląduje kolejna recenzja, tym razem przedpremierowa, bo opisany poniżej magazyn Lego City 2/2019 nie trafił jeszcze do kiosków (jak tylko poznam datę premiery to dam Wam znać).
AKTUALIZACJA: numer od 29.01 jest już dostępny.

Tradycyjnie zacznę od klockowego dodatku, którym jest policjant i minijet. Funkcjonariusz Tom Maverick wygląda bez zarzutu - ma tors z bardzo efektownym dwustronnym nadrukiem (przedstawia kamizelkę z licznymi kieszeniami i upięciami, radio, odznaka, pas z zasobnikami oraz napis "POLICE" na plecach), szare rękawiczki i jednostronnie nadrukowaną główkę (z doskonale nam znaną buźka z okularami przeciwsłonecznymi a'la Cobra). Nogi są jednolicie granatowe, ale akurat u mundurowego jest to jak najbardziej akceptowalne. Całości dopełnia standardowy biały kask z szarą przesłoną. Figurka wygląda spójnie i wiarygodnie, jedynym zarzutem może być mała oryginalność, wszak bardzo podobnych policyjnych pilotów widzieliśmy już wielu.


 

Zdecydowanie więcej mankamentów widzę w minijecie, pod którą to nazwą kryje się tu osobliwe mini-latadło ostentacyjnie przeczące prawom fizyki, aerodynamiki i elementarnej estetyki. Wygląda nie tylko groteskowo, ale i ubogo, a przede wszystkim wyraźnie się gryzie z realistyczną konwencją serii City. Już widzę, że będę miał problem z całą zapowiedzianą na ten rok linią powietrznej policji, która uważam za koncept całkowicie niedorzeczny i chybiony, szczególnie na tle bardzo udanej zeszłorocznej serii poświęconej górskim stróżom prawa. Helikoptery czy drony zaakceptuję bez trudu, ale plecaki odrzutowe czy przywołane do tablicy minijety to już dla mnie za wiele. Na szczęście po rozłożeniu nieszczęsny pojazd zaoferuje całkiem użyteczne, uniwersalne klocki. Przykładowo - skrzydła, niebieskie klocki czy panel sterujący (z nadrukiem) dobrze wpasowałyby się w modele nawiązujące do klasycznej serii Space. Wraz z figurką otrzymujemy łącznie 27 elementów, co jest wynikiem przyzwoitym.


Samo czasopismo, podobnie jak w przypadku magazynu Ninjago nieznacznie zwiększyło swoje wymiary (ale nie objętość!) i dorobiło się trwalszej okładki. W ślad za tym poszła zmiana ceny (oczywiście w górę), która wynosi teraz 12,99 zł. Z dobrych wiadomości: na stronie wydawcy Lego City przedstawiane jest jako miesięcznik, wiec możemy spodziewać się znacznie większej ilości numerów niż w latach poprzednik.

Zawarty na łamach czasopisma 14-stronicowy komiks jest oczywiście poświęcony perypetiom Toma Mavericka, któremu przypadnie w udziale zadanie powstrzymanie knowań jego imiennika - niebezpiecznego recydywisty Toma Colorado. Na mój gust dialogi postaci są cokolwiek głupkowate, a historia podana jest chaotycznie i niespójnie, więc młodsi czytelnicy mogą mieć problem z ustaleniem ciągu przyczynowo-skutkowego. Trzeba jednak uczciwie zauważyć, że inaczej niż np. w magazynie o wojownikach ninja opowieść obrazkowa jest tutaj doskonałym pretekstem dla łamigłówek, które bardzo dobrze wpasowują się w przebieg fabuły. Na plus zaliczyć też trzeba pogodną kolorystykę ilustracji i bogactwo zawartych w nich szczegółów.


Dołączony do czasopisma dwustronny plakat nie podwyższy mojej oceny ogólnej - rozmyty minjet wygląda jeszcze gorzej niż w rzeczywistości, a całostronicowa postać Toma nie zrobiła na mnie szczególnego wrażenia.



Ciekawym novum (zawartym zresztą we wszystkich magazynach Lego wydawanych przez Blue Ocean Polska) jest kreatywne wykorzystanie tylnej części okładki czasopisma. W przypadku Lego City na ostatniej stronie otrzymujemy do wycięcia legitymację i odznakę policyjną oraz humorystyczne blankiety mandatów dotyczących domowych "śledztw". Ten dodatek na pewno przypadnie do gustu młodszym czytelnikom i zapewni im jeszcze więcej frajdy z obcowania z tym magazynem.


Nie zapomniano oczywiście o zapowiedzi kolejnego numeru, w którym jako bonusy otrzymamy minifigurkę strażaka z płonącą beczką, limitowaną kartę Ninjago i booster-pack z pięcioma kolejnymi kartami kolekcjonerskimi. Możemy go szukać w kioskach od dnia 26 lutego.


W czasopiśmie ogłoszony jest tylko jeden konkurs - plastyczny (połączony z ankietą). Nagród jest niewiele, bo tylko trzy, ale za to są całkiem atrakcyjne.

Tytułem podsumowania: pierwszy numer magazynu Lego City w nowej odsłonie oceniam dość krytycznie, na co złożyło się kilka czynników - dość powtarzalna figurka, bardzo nieudany pojazd, dziwaczny zamysł całej serii poświęconej powietrznej policji, mało zrozumiały komiks. Nie bez znaczenia jest fakt, że czasopismo poprzednimi bardzo udanymi dodatkami (górnik, śnieżny skuter itp.) wyśrubowało na tyle wysoki poziom oczekiwań, że trudno się z nim mierzyć z każdym kolejnym numerem. Nic na to nie poradzę, jestem po ludzku zawiedziony.

4 komentarze:

  1. Mistrzostwo komiksu wg. mnie przypada dla serii Nexo Knights. Tam przez większość strony potrafią być jedynie wyrazy dźwiękonaśladowcze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten minijet przypomina samolocik złożony z kartki papieru (jakieś cięcia budżetowe w policji? Tom musiał sobie sam - z brystolu - wykombinować pojazd?) :) Ale rozłożony na części wygląda dużo atrakcyjniej. Zaskakująco wręcz.
    Ciekawe, jak częstsze ukazywanie się magazynu przełoży się na dodatki, bo trochę się boję, że zaleje nas morze klonów-policjantów...
    Karolina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że może dla odmiany funkcjonariuszki też z czasem się załapią do dodatków. W starterach policji górskiej były bardzo fajne zaprojektowane figurki policjantek. W magazynie XXL była już wprawdzie policjantka-pilot, ale w kasku, więc korzyść niewielka (bo fajnych fryzur dla lego-babeczek nigdy dość).

      Usuń
    2. O patrz, nie pomyślałam, żeby upomnieć się o parytety ;) Ale to faktycznie mogłoby urozmaicić szeregi mundurowych, chociaż nie koniecznie zapas fryzurek, bo pewnie dostałyby kask, albo zwykłą czapkę policyjną (o ile w ogóle Lego robi postaci policjantek w tych zwykłych czapkach policyjnych?).
      I zamarzył mi się jeszcze pies policyjny, wymarzony po prostu dodatek: policjantka z owczarkiem niemieckim :)
      Karolina

      Usuń