piątek, 29 marca 2019

Recenzja magazynu Lego Ninjago 3/2019


Marcowy numer magazynu Lego Ninjago zdążył już całkiem nieźle zadomowić się na kioskowych półkach, najwyższa wiec pora przyjrzeć mu się bliżej. Pierwszą zmianę widzimy już na pierwszy rzut okaz - wydawca wrócił do znanych nam wcześniej miękkich foliowych opakowań. Cena magazynu na szczęście nie uległa zmianie i nadal wynosi 12,99 zł.



Do trzeciego tegorocznego numeru czasopisma dostajemy dwa prezenty. Pierwszym jest limitowana kolekcjonerska karta Mega Power Nya. Wprawdzie sama karta ucieszy głównie kolekcjonerów, ale trudno nie zwrócić uwagi na intensywną kampanię promocyjną tej karcianki w magazynach Lego - co rusz jesteśmy obdarowywani próbnymi boosterkami i limitowanymi kartami, dzięki czemu pojawia się w tym roku niezła okazja do zapoczątkowania kolekcji.

Zasadniczym bonusem jest jednak oczywiście minifigurka i to jaka! Heavy Metal z frakcji Łowców Smoków to po prostu figurka kompletna, wszystkie elementy składają się tu na świetny wygląd i przebijający z niego charakter postaci. Heavy Metal a dwustronnie zadrukowaną głowę (nie ma jednak alternatywnej buźki) i tors (sugestywny kolaż pasów, przerdzewiałych płytek i łańcuchów oraz postrzępionych brudno-oliwkowych szmat) oraz jednostronnie zadrukowane nogi (znowu metalowe płytki, łańcuch, karabińczyk). Nie są to elementy unikalne (podobny czerep miał Nitro, tors Talon, a nogi praktycznie wszyscy Łowcy Smoków), ale komponują się w wiarygodny styl postaci. Całości dopełnia fajny czarny kok na głowie (przyda się nie tylko do damskich, ale i samurajskich fryzur) oraz GE-NIAL-NIE prezentujący się masko-chusto-naramiennik niemal żywcem wyjęty z uniwersum Mad Maxa. Ci ciekawe ma on z tyłu slot na broń sieczną (z uchwytem stylizowanym na klamrę pasa) i wygląda ciekawie nawet założony tył-na-przód - wszak tak właśnie nosi go sam Iron Baron (o którym za chwilę). W charakterze uzbrojenia znajdziemy w saszetce także kilka klocków do złożenia efektownych Smoczych Cęgów. Ogółem to jedna z bardziej udanych figurek w magazynie i chyba nikt nie przejdzie obok niej obojętnie.


Jakby tego było mało, do czasopisma dodane są dwa wyjątkowo udane plakaty, niestety tradycyjnie nadrukowane na dwóch stronach tego samego arkusza. Pierwszy utrzymany jest w stylistyce cel-shadingu i przedstawia cała drużynę Ninja wraz z Mistrzem Wu w bojowych pozach - jak dla mnie bomba. Z kolei drugi to kompozycja asymetrycznych grafik poszczególnych wojowników Ninja, barwionych na przypisany im kolor. Po prostu rewelacja, aż trudno się zdecydować który powiesimy na ścianie.


Z kolei zawarty w magazynie komiks tym razem jest przeciętny. Przedstawiona w nim historia skupia się na działaniach członków drużyny w czasie gdy Lloyd i Wu przebywali w Królestwie Oni. Cole, Zane, Kai i Jay muszą poświęcić się mniej ekscytującemu aspektowi celebryckiego życia, w związku z czym notorycznie uczestniczą w ceremoniach otwarcia kolejnych to obiektów użyteczności publicznej Ninjago City. Dla młodych wojowników staje się to maratonem nudy dopóki nie trafią do Więzienia Kryptarium na prezentację nowej celi przygotowanej specjalnie dla pojmanego Garmadona. Okazuje się, że wszyscy osadzeni tu wrogowie prawa i porządku zawiązali spisek mający na celu uwolnienie wspomnianego arcyłotra. O ile pierwsza część historii jest barwna i cieszy oko, to druga jest wyraźnie uboższa wizualnie.


Fajnie, że wydawca kontynuuje prezentowanie głównych bohaterów serii - tym razem na dwóch stronach otrzymujemy krótkie podsumowanie podstawowych informacji o Kai'u.

Część kreatywna, czyli tylna część okładki tym razem jest mało wyszukana, ale bardzo praktyczna. Możemy z niej bowiem wyciąć dwustronną maskę Ninja (z jednej strony jest Kai, z drugiej Lloyd). Zapewne dzięki niej w niejednym domu pojawi się mały zamaskowany wojownik. :)



Zapowiedź kolejnego numeru to już prawdziwy nokaut - otrzymamy samego herszta bandy Łowców Smoków czyli Iron Barona. Jednej obraz wart jest tysiąca słów, wystarczy więc spojrzeć na poniższe zdjęcie, żeby przekonać się, że tak rewelacyjną figurkę za tę cenę po prostu musicie mieć.


Podsumowując powyższe wywody łatwo stwierdzić, że moja ocena może być tylko jedna - ten numer po prostu trzeba kupić: dla genialnie prezentującej się figurki, dla świetnych plakatów, dla maski, która sprawi frajdę niejednemu małemu Ninjago-fanowi. Do kiosku marsz! ;)

1 komentarz:

  1. Ja się czuję rozpieszczany. Figurki z Łowców smoków wszystkie prezentują się świetnie - zdarzyło się kupić podwójnie, dla irokezów chociażby. A teraz dwa numery z tymi ludzikami pod rząd! Dla mnie rewelacja :)
    Radek

    OdpowiedzUsuń