sobota, 28 września 2019

Recenzja magazynu Lego Ninjago 9/2019

Październik już za progiem, więc najwyższa pora na recenzję numeru wrześniowego czasopisma Lego Ninjago. I tu przede mną zadanie niełatwe, bo creme-de-la-creme każdego magazynu czyli klockowy dodatek, wybitnie mi tym razem nie pasuje. Kupowaliście ten magazyn w zeszłe wakacje? Jeśli tak, to zapewne doskonale wiecie o co mi chodzi.

Dodatkiem jest bowiem mocarny Cole z ultramłotem. Na pierwszy rzut oka prezentuje się nieźle, ale w gruncie rzeczy jest praktycznie dublem minifigurki z numeru 7/2018. Jeśli już ją macie, a nie jesteście zaprzysięgłymi zbieraczami Ninjago, to pewnie żadne słowa nie nakłonią Was do zakupu. Jeśli jednak przygodę z tym tytułem zaczęliście niedawno, to bonus nabiera rumieńców i prezentuje się całkiem, całkiem... Cole ma dwustronnie nadrukowaną głowę (buźki z zaciętym i dobrotliwym wyrazem twarzy) i tors (przedstawiający kimono bez ramion - to całkiem niezła baza do budowania innych karate-osiłków) oraz jednostronnie nadrukowane nogi. Pozornie strój jest skromny, ale przy bliższej inspekcji ujawnia bogactwo szczegółów - ciekawą fakturę, subtelne zdobienia i inskrypcje. Całości dopełnia jednoczęściowa maska w czarno-brązowych barwach, która jest jedynym elementem różniącym bohatera w stosunku do jego poprzedniej, wspomnianej inkarnacji. Dla Cole'a jako Mistrza Ziemi najbardziej intuicyjną bronią jest młot, szkoda jednak, że producent coraz wyraźniej podąża wytyczoną przez Azjatów ścieżką zbrojenia bohaterów w gigantyczny, nieproporcjonalny oręż. Dołączony do magazynu egzemplarz jest wielki i zdobny, ale zamiast czynić wojownika groźniejszym, popycha go w kierunku śmieszności. Na szczęście jego elementy konstrukcyjne są całkiem użyteczne. Summa summarum figurka wygląda godnie i efektownie, ale stali czytelnicy zapewne mają co najmniej jedną niemal identyczną. Czy warto kupować kolejny numer tylko dla innej maski? Rozsądek podpowiada, że nie.




Może jednak zawartość czasopisma zrekompensuje nam zawód związany z klockowym dodatkiem? Komiks graficznie wypada typowo dla tego magazynu - barwne ilustracje, toporne żarty słowne i momentami trudna do odgadnięcia choreografia walk. A starć będzie tu niemało, zarówno walki wręcz jak i z użyciem pojazdów czy mocy, bowiem nasi bohaterowie w drodze przez Pustynię Zagłady natrafiają na niedobitki dawnych wrogów stanowiące zbitkę różnych nacji. Umieszczenie na kartach jednego komiksu przedstawicieli skonfliktowanych ze sobą na codzień Wężonów, Szkieletów, Nindroidów czy Kamiennej Armii to nie lada gratka, a już zgromadzenie ich wszystkich w niewielkim jakuzzi zawiera w sobie uderzeniową dawkę pierwszorzednego komizmu. Jest więc całkiem nieźle, choć nie idealnie.


Za to plakaty to już klasa światowa. Pierwszy przedstawia frontalną szarżę drużyny ninja. Tutaj wszystko gra i buczy - kolory, kompozycja, perspektywa, dynamika, tło, rotoskopowa technika... Po prostu miód! Drugi plakat nie ustępuje mu pola, widzimy na nim walne starcie Perły Lądu z Ognistym Kłem. Epicka scena, bez dwóch zdań. Jak dla mnie bomba, w obu grafikach można się zakochać od pierwszego spojrzenia.



Tym razem na ostatniej kartce czasopisma nie uświadczymy zadań kreatywnych. Ciekawym urozmaiceniem standardowej zawartości jest jednak test, w którym czytelnik odpowiadając na kolejne pytania może ustalić jaki żywioł w nim drzemie. Bardzo fajny pomysł, oby więcej takich.


Zapowiedź kolejnego numeru nie pozostawia cienia wątpliwości - trzeba go będzie kupić, może nawet w większej ilości sztuk. Dostaniemy z nim Płomienną żmiję z świetlistym morgenszternem i nie potrafię ukryć mojego entuzjazmu dla tego dodatku. Figurka nie tylko wygląda obłędnie, ale i stanowi tegoroczne novum w ofercie Lego - wężowa głowa o unikalnym kształcie z pewnością przypadnie do gustu nie tylko fanom Ninjago. Ja biorę z marszu.


Ocena magazynu Lego Ninjago nie po raz pierwszy mi się rozdwaja. Jeśli nie macie figurki z numeru 7/2018, to zakup aktualnego numeru mogę Wam polecić bezwarunkowo. Jeśli jest inaczej, to bliźniacza figurka pewnie nie okaże się dobrym powodem do uszczuplenia portfela. Lepszym powodem mogą okazać się plakaty, bo czy potraficie sobie odpuścić takie rarytasy? To już Wasz dylemat, którego Wam nie zazdroszczę. :P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz