czwartek, 7 lutego 2019

Recenzja magazynu Lego Friends 1/2019

Niedawno do kiosków trafił pierwszy tegoroczny numer magazynu Lego Friends, tym razem wydany nakładem Blue Ocean Polska. Jeśli czytaliście poprzednie moje recenzje równoległych serii wydawniczych, to spodziewacie się zapewne dwóch nowości: zwiększonych wymiarów czasopisma i zwiększonej ceny. W obu przypadkach macie rację - pismo minimalnie urosło, nic a nic przy tym nie utyło, ma za to nieco sztywniejszą okładkę i trochę bardziej wydrenuje nasze kieszenie (kosztuje już 12,99 zł).
W kwestii dodatków magazyn Lego Friends był zawsze wyjątkowo nierówny i akurat to się pod egidą nowego wydawcy nie zmieniło (i zmienić nie mogło, bo przecież zawartość "klockowa" jest odgórnie ustalona dla wszystkich krajów). Aktualny numer pod tym względem nie zachwyca, za to kolejny... Ale nie wybiegajmy w przyszłość, przynajmniej na razie i wróćmy do numeru aktualnego. Dodatkiem jest tu kot Chico i akcesoria malarskie: sztaluga, paleta malarska, pędzel i półka na farby.


Kociak jest typowy dla serii Friends, jeśli jeszcze go nie macie to będzie miłym nabytkiem, w przeciwnym wypadku... są tacy, którzy twierdzą, że poziom szczęścia mierzy się liczbą kotów, możecie więc sprawdzić tę teorię w praktyce. Trzeba jednak pamiętać, że proporcjami futrzak pasować będzie do serii Friends i Elves, dla standardowego City jest za duży. Pozostałe elementy zestawu są skromne, choć pomysłowe. Brązowy "krzaczek" w charakterze trójnogu podtrzymującego sztalugę to rozwiązanie tyleż pomysłowe, co mało praktyczne, bo taka konstrukcja okazuje się być wywrotna. Paleta malarska zbudowana jest w możliwie najbardziej minimalistyczny, ale intuicyjny sposób. Słoiczki z farbami i stojak na nie to również bardzo prosta instalacja. Najfajniejszy w tym wszystkim wydaje mi się pędzel, bo go jeszcze nie miałem w kolekcji. Generalnie zestaw jest przyzwoity, ale nie ma tu niczego, co z automatu budziłoby niepohamowaną żądzę zakupu, ale jest trochę uniwersalnej drobnicy.



Komiks jest barwny i sensownie zredagowany, nie ma problemu ze zrozumieniem fabuły czy motywacji bohaterów, a dialogi są spójne, logiczne i wiarygodne. W całości skupia się na poszukiwaniach "Serca Morza", mitycznego wraku statku założycielek miasta Heartlake. Kluczem do poszukiwań może okazać się zabytkowy gobelin będacy eksponatem w lokalnym muzeum. Na płaszczyźnie technicznej niefortunne wydaje mi się uproszczone przedstawienie dłoni bohaterów jako "klockowych", podczas gdy reszta  postaci rysowana jest w sposób bardziej naturalny. Szczególnie raziło mnie to przy męskich bohaterach. Może też drażnić specyficzne, krzywdzące przypisanie ról do płci i wieku - pozytywne bohaterki to młode dziewczyny, a nikczemnicy to dojrzali panowie. Mam nadzieję, że to tylko zbieg okoliczności i tego typu prawidłowości w innych komiksowych epizodach nie występują. 

 

Plakat jest tradycyjnie dwustrony. Oba warianty przedstawiają zbiorowy portret bohaterek, w pierwszym przypadku stylizowany jest na grafitti, a w drugim na malowidło. W tym względzie jest poprawnie, choć żadna z grafik nie wybija się oryginalnością.



Treściowo magazyn Lego Friends zauważalnie odbiega od swoich siostrzanych tytułów - znacznie mniej tu typowych łamigłówek, a więcej praktycznych informacji. Tym razem młodzi czytelnicy mogą dowiedzieć się co nieco o zachowaniach kotów, wypróbować przepis na efektowne ciasteczka w kształcie malarskiej palety czy też sprawdzić swoją znajomość terminologii związanej ze sztuką. 


Tradycyjnie dla tegorocznych wydań magazynów Lego na ostatniej karcie okładki znajdziemy pole do manualnego wykazania się - można tu wyciąć wzory, które po sklejeniu utworzą dwa koszyki. Wprawdzie pracy z nożyczkami jest przy tym dużo, a efekt okazuje się mało spektakularny, ale to i tak miła odskocznia od lektury.


Zdążyłem już napomknąć o zapowiedzi kolejnego numeru, który zapowiada się po prostu kapitalnie. Dodatkiem będzie sklepik z kostiumami Andrei. Już sama konstrukcja straganu zwiastuje napływ użytecznych klocków, a oprócz tego dostajemy także masę ciekawych akcesoriów. Szykuje się  obowiązkowa pozycja na liście zakupów, może nawet w kilku egzemplarzach.





Podsumowując, numer jest dość przeciętny - klockowy zestaw zawiera co prawda zawiera zwierzaka i akcesoria zdatne do ciekawej zabawy, ale mało tu oryginalności i naprawdę wartościowych elementów. Wydanych na niego pieniądzych nie uznacie za zmarnowane, ale i nie będzie to najbardziej opłacalny zakup w ramach tej serii wydawniczej.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz