środa, 27 lutego 2019

Recenzja magazynu Lego Ninjago 2/2019

Lutowy numer magazynu Ninjago już na wstępie zaskakuje ilością dodatków. Trzy są widoczne na pierwszy rzut oka - to minifigurka (o niej za chwilę), limitowana karta Ninjago - Mega Power Lloyd i saszetka z pięcioma dodatkowymi kartami. Czwarty dodatek jest zupełnie niespodziewany i znienacka wypada spomiędzy stron magazynu - to saszetka z naklejkami Lego Movie 2. Widocznie wydawca w ostatniej chwili uznał, że warto dodatkowo wzbogacić komplet, bo o naklejkach próżno szukać informacji w nadrukach na opakowaniu. Niby drobna rzecz, a cieszy. 


Główny bonus to jednak oczywiście minifigurka Jay'a, która sama w sobie jest atrakcyjnym nabytkiem, bo w podobnym niebieskim uniformie dawno się w magazynie nie pojawiał. Postać prezentuje się bez zarzutu - kolory są świetnie zbalansowane, a nadruki na torsie (dwustronne) i nogach (jednostronne) bardzo szczegółowe. Liczne naddarcia świetnie odzwierciedlają nadwyrężoną kondycję stroju i jego dość prowizoryczny charakter). Tradycyjnie dostajemy główkę z dwiema buźkami (rozzłoszczoną i rozbawioną) i efektowną dwuczęściową maskę, szkoda tylko, że chyba już definitywnie zarzucono godny pochwały proceder dodawania także fryzury dla bohatera.


Ninja uzbrojony jest w kolczaste nunczako, które wygląda całkiem przyzwoicie (choć każdy jego element jest w innym kolorze). Zaryzykowałbym tezę, że z sezonu na sezon bohaterowie prezentują się coraz lepiej, a Jay stanowi dobry tego przykład.


Komiks podejmuje opowieść punkcie, w którym została przerwana na kartach poprzedniego numeru. Łowcy Smoków odbili i uwolnili Irona Barona, a na domiar złego poddali swej woli także kilka smoków. Na grzbiecie potężnych gadów planują atak na osadę Martwy Punkt, a Lloyd, Mistrz Wu i Faith postarają się i w tym przeszkodzić. O ile rozwój fabuły jest przewidywalny, to na końcu czai się intrygujacy cliffhanger. Na pewno u niejednego czytelnika pojawi się silna pokusa by z marcowego numeru dowiedzieć się, co z niego wyniknie. Technicznie komiks prezentuje się okazale, walki smoków to bardzo wdzięczny temat dla grafika. Razi jedynie fakt, że Jet Jack wypowiada się w rodzaju męskim.


Ciekawą nowinką jest dwustronne przedstawienie jednego z członków drużyny Ninja - Lloyda. Zawiera ono mocno skrótowe, ale syntetyczne przedstawienie cech i historii bohatera, zapewne w kolejnych numerach otrzymamy podobne dossier jego kompanów.


Spory zawód czeka kolekcjonerów plakatów. Tym razem na jednej stronie plakatu dostajemy dość prymitywny kolaż twarzy Mistrza Wu w młodzieńczym i podeszłym wieku, a na drugiej zestawienie figurek łotrów i bohaterów z retrospektywnej serii Legacy. Trudno mi sobie wyobrazić by którakolwiek z grafik zagościła na ścianie fana Ninjago.


Używana do kreatywnych zadań tylna część okładki tym razem także zawodzi - możemy z niej jedynie wyciąć prymitywny stand z grafikami przedstawiającymi Kaia i Zane'a w bojowych pozach.


Na deser zostaje nam zapowiedź kolejnego numeru i jest to deser najwyższej próby. Już 19 marca do magazynu Ninjago dodawana będzie bezapelacyjnie rewelacyjna minifigurka Heavy Metal ze smoczymi cęgami. Super fryzura, genialna maska, kapitalny naramiennik, fajowe nadruki, efektowne wyposażenie - w tej figurce wszystko gra jak należy. Jakby tego było mało dostaniemy też kolejną limitowaną kartę - Mega Power Nya.


Podsumowując: numer bardzo udany, głównie ze względu na dużą ilość dodatków i minifigurkę Jay'a, która po prostu ma w sobie to "coś", co przyciąga wzrok. Za 12,99 zł żal nie kupić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz