Strasznie byłem ciekaw zawartości tegorocznej nowości wydawniczej na rynku klockowej prasy, czyli magazynu Lego Disney Księżniczka. Obawiałem się, że tylko w detalach różnić się będzie od magazynu Lego Friends. Nic bardziej mylnego. Już po szybkim przekartkowaniu czasopisma możemy zauważyć, że przebija tu zupełnie inny zamysł.
Dodatkiem do pierwszego numeru jest minifigurka księżniczki Aurory (czyli Śpiącej Królewny), rzecz jasna stworzona w friendsowych proporcjach, co niestety mocno ogranicza alternatywne zastosowania jej części składowych. O uniwersalność byłoby tym trudniej, że akurat Aurora jest tak "księżniczkowata" jak tylko się da - blond koafiura, porcelanowa buźka, misternie zdobiona, rozkloszowana suknia w odcieniach różu i złota. Jest to wszystko mocno przesłodzone, ale takie właśnie powinno być, wszak mamy tu jedną z najbardziej archetypicznych w swojej sielskiej bajkowości bohaterek. Jedynym elementem "wyposażenia" Aurory jest dwuczęściowy kwiatek - przesytu więc w tym zakresie nie ma, ale osobiście zawsze chętnie przygarnę każdy kolejny element klockowej roślinności. W ocenie ogólnej dodatek z pewnością wstydu magazynowi nie przynosi i stanowić będzie cenną zdobycz dla małych miłośniczek Lego.
Plakaty
wzbudziły we mnie chłodnawe uczucia. Zbiorcze zestawienie disneyowskich
księżniczek w scenerii nadmorskiego zamku wygląda nieźle, ale dość
katalogowo. Z kolei plakat przedstawiający tańczące Bellę i Arielkę jest
na mój gust zbyt rysunkowy, przesłodzony (do konsystencji ulepku) i
ubogi w detale.
Komiks o księżniczkach nie najwidoczniej obyć się bez przepychu, więc na wstępie trzeba się uodpornić na dużą ilość złota, różu i zdobień. Oprawa graficzna jest prosta i mało szczegółowa, ale jednocześnie staranna, przyjemna dla oka i konsekwentna, dzięki czemu nie ma tu kontrastu pomiędzy postaciami a tłem (jak w przypadku komiksów Friends). Fabułę trudno nazwać fascynującą, bo opowiada o przygotowaniach księżniczek do wspólnego nocowania, nie spodziewajcie się zatem galopującej akcji i kaskadowych zwrotów akcji. Warto jednak zauważyć, że zawarte na łamach czasopisma zadania i wyzwania w płynny i logiczny sposób przeplatają się z treścią komiksu (co do tej pory było przede wszystkim domeną magazynu Lego City) .
Szczególnie spodobała mi się rubryka "Wspólne robótki", umożliwiająca dzieciom wykonanie z pomocą rodziców poduszek w kształcie korony. To świetny pomysł, nie dublujący się przy tym z podobnym w zamyśle kulinarnym kącikiem z magazynu Lego Friends. Dla nieco mniej zmotywowanych czytelników znajdzie się zadanie kreatywne w postaci kolorowanki.
Ciekawą rubryką jest dość ogólnikowe dossier Aurory, przeznaczone do wycięcia i przechowywania w segregatorze (co ciekawe, po wycięciu kartki będą miały zakładki ułatwiającą wyszukiwanie). Wprawdzie podobne materiały regularnie pojawiają się w siostrzanych magazynach, ale nie spodziewałem się ujrzeć czegoś takiego w czasopiśmie o księżniczkach.
Czymś zupełnie nowym jest za to ilustrowana kilkustronicowa bajka do czytania, traktująca o "gospodarskich" przygodach wróżek. Nie odstaje ona poziomem od podobnych licencjonowanych bajek wydawanych w formie książkowej. Szkoda, że wydawca nie przewidział możliwości jej wycięcia bez niszczenia istotnych materiałów w czasopiśmie.
Na łamach magazynu znajdziemy także prostą grę planszową opartą na formule "grzybobrania". Nie robi ona wielkiego wrażenia ani mechaniką ani oprawą, ale zawsze stanowi miły przerywnik w lekturze. Przedstawienie zestawów Lego w komiksowej konwencji to również bardzo ciekawy pomysł.
Zapowiedź kolejnego numeru (w kioskach od 19 marca) rozwiała moje nadzieje na szybkie skompletowanie ważniejszych disneyowskich księżniczek - tym razem dodatkiem będzie króliczek Aurory i jej łóżko. Nie, żebym już na wstępnie narzekał, bo zestaw wydaje się być całkiem uroczy. Wprawdzie króliczków jak ten były już dziesiątki, ale łóżko wygląda całkiem ciekawie, a moimi cichymi faworytami są tutaj złote klocki idealnie nadające się na kapitele kolumn oraz płytka z nadrukowanym zapisem nutowym.
Ogółem debiut nowego magazynu wypadł całkiem przyzwoicie. Grupa docelowa z pewnością będzie zadowolona z klockowego dodatku, a samo czasopismo tworzy spójną i przemyślaną całość, ze sporą liczbą ciekawych zadań angażujących kreatywność czytelnika. Nie wiem na ile to zabieg celowy, ale magazyn Lego Disney Księżniczka jest mniej skondensowany w formie - niewiele tu szczególików i ciekawostek tak typowych dla siostrzanych tytułów. Można to traktować jako wadę (niektóre strony sprawiają wrażanie pustawych) albo zaletę (mniej rzeczy odciągających uwagę od właściwej lektury). Nie spodziewam się, żeby plakaty albo komiksy w przyszłości istotnie podwyższały wartość czasopisma, ale może zrekompensują to bajki, które wydają się być nowinką ze sporym potencjałem rozwojowym. Odstraszać może trochę cena, bo 14,99 zł to więcej niż przyzwyczailiśmy się wydawać na magazyny Lego, ale cóż... taki urok prasy wydawanej na filmowych licencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz