W kioskach już zadomowił się dziesiąty tegoroczny numer magazynu Lego Friends, a ja jeszcze nie uporałem się z recenzją dziewiątego, co niniejszym nadrabiam. Po remontowo-grypowych zawirowaniach postaram się szybko odkopać z zaległości - a zatem do dzieła! Dodatkiem do dziewiątego numeru jest salon piękności dla psa, co zapewne wywoła głośne wyrazy zachwytu młodszych miłośniczek psiaków i równie głośne westchnienie zawodu wśród zwolenników poważniejszej, mniej przesłodzonej tematyki w tym magazynie. Ale bez obaw, tutaj każdy znajdzie coś dla siebie.
Psiak imieniem Dash z założenia miał być słodki i taki jest, a żeby efekt spotęgować dodano mu jeszcze na głowie sporą kokardę. Jak można było przypuszczać skalą i estetyką nie wpasuje się np. w serię City. Bardziej uniwersalnie prezentują się elementy wyposażenia salonu - wanienka, siedzisko i butelka szamponu. Wszystko składa się z typowych, choć bardzo funkcjonalnych elementów w stonowanych kolorach (szczególnie cieszą mnie białe ścianki wanienki, bo bardzo lubię ten typ klocków), na wyróżnienie jednak zasługują trzy szczególnie ciekawe elementy - różowa szczotka, płaski groszka z nadrukiem psiej łapki (zapewne ma być to psi przysmak) oraz rewelacyjny złoty kran z dwoma kurkami. To właśnie dla tego kranu czekałem na ten zestaw i uważam, że było warto, bo to świetnie wyglądający i dość rzadki klocek. Oczywiście jego jednoznaczny kształt mocno ogranicza paletę jego zastosowań, ale ja widzę go też np. w roli dzioba i oczu złotego mechanicznego ptaka, a Wy?
Uczciwie przyznam, że komiks mi się nie spodobał. Opowiada o podjętej przez przyjaciółki akcji ratowania endemicznego podgatunku heartlake'ańskich fok. Fabuła jest więc nawiązaniem do wałkowanej od kilku numerów tajemniczej podwodnej inwestycji Cartera Greene'a, ale nie wnosi nic nowego do tematu, ani nie rozwija żadnego z ważnych wątków. Podejmowane przez bohaterki działania są nielogiczne, nierealistyczne (doraźne szycie groteskowych, naszpikowanych elektroniką kostiumów mających oddawać wygląd morskich stworzeń) i stanowią tylko pretekst do wprowadzania elementów humorystycznych (średnio udanych). Jakby tego było mało, pod względem technicznym komiks też nie zachwyca. Tradycyjne dla tej serii mało staranne i ubogie w szczegóły tła są tu dodatkowo wyeksponowane, a i na pierwszym planie nie ma na czym oka zawiesić.
Plakaty wypadają nierówno. Pierwszy wygląda wprawnie całkiem nieźle, bo przedstawia cztery przyjaciółki w dość dynamicznej pozie i opatrzony jest nośnym hasłem ("Podążaj za marzeniami"), ale już drugi niczym się nie wyróżnia - ot, Emma pozująca przed udającym portret Stephanie renderem z zastosowanym filtrem.
Jest też kącik kulinarny, a jakże. Możemy upiec pomysłowe słodkie psie ciasteczka. "Psie" w znaczeniu kształtu, a nie oznaczenia konsumującego.
Dostajemy też uproszczone kompendium wiedzy na temat szczeniaczków. Czytelniczki posiadające małego psiaka (lub dopiero namawiające rodziców do zakupu zwierzaka) znajdą tam kilka cennych wskazówek na temat swoich pupili.
Część kreatywna z ostatniej kartki jest prosta w zamyśle, a mimo to bardzo użyteczna - to trzy dwustronne przywieszki na drzwi z zabawnymi napisami i grafikami nawiązującymi do serii.
Zapowiedź kolejnego numeru, dostępnego w kioskach od 5 listopada wygląda obiecująco. Wprawdzie kota Chicco mieliśmy już okazję na łamach magazynu gościć, ale za to asortyment halloweenowego sklepiku prezentuje się lepiej niż dobrze - kapelusz czarownicy, dynia czy nietoperz to naprawdę arcyciekawe akcesoria. Nie wiem jak Wy, ale ja biorę!
Ogółem numer prezentuje się całkiem nieźle, ale tym razem głównie za sprawą klockowego dodatku, który nie tylko jest samodzielny i "bawialny", ale i składa się z bardzo użytecznych elementów. Choćby i dla samego złotego kranu warto dać się skusić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz