Trzeci numer wydania specjalnego magazynu Ninjago wydawanego pod szyldem Ninjago Legacy już od dłuższego czasu gości na rynku, więc pora wziąć go na recenzencki warsztat. Jeśli chodzi o najbardziej pożądany element magazynu czyli klockowy dodatek, to czeka nas tu nowość. W eleganckim blisterze otrzymujemy bowiem aż dwie minifigurki - Kaia i Wyplasha. Mówcie co chcecie, ale moim zdaniem dodawanie takich "staroci" ma nawet większy sens niż dublowanie świeższych figurek (dostępnych przecież w sklepach), w końcu nie każdy zbiera Ninjago od wielu lat. Mnie to w każdym razie cieszy i każdą ilość retro-Ninjago przyjmę z otwartymi ramionami. Jakby tego było mało, do zestawu dołączono limitowaną kartę Lego Batman przedstawiającą Flasha i saszetkę z dodatkowymi kartami, więc kolekcjonerzy znowu wzbogacą swoje zasoby.
Co do klocków... Kai ma dwie alternatywne buźki (uśmiechniętą i zawziętą) i odziany jest w efektowne czerwone kimono z pięknym smoczym nadrukiem (dwustronnie nadrukowany tors i jednostronnie nadrukowane nogi). Do tego ma jednoczęściowy, ale dwubarwny kaptur - muszę przyznać, ze jednoczęściowe nakrycia głowy ninja coraz bardziej mnie przekonują, są bowiem dużo mniej problematyczne w użyciu. Srebrna katana w ręce Kaia nie zrobi już dzisiaj na nikim wrażenia, ale dobrze uzupełnia obraz tej postaci. Przy tym Kai nie ma wyboru - musi dzierżyć ją w dłoni, bo żadnego uchwytu na broń w tej wersji nie posiada. Tak czy inaczej: bardzo udana figurka.
Wyplash składa się ze sporej rozmiarów czaszki, oraz typowego szkieleciego "przewiewnego" korpusu i kończyn. Głowa jest zauważalnie większa od typowych czerepów umarlaków z serii Lego, dzięki temu może mieć właściwie wyprofilowany kształt oraz efektowny, unikalny jednostronny nadruk. Nie znaczy to jednak, że nie będzie pasować do innych postaci - wręcz przeciwnie, czacha ma spory potencjał do tworzenia alternatywnych bohaterów. Rączki kościotrupa mają swoje ograniczenia, stąd Wyplash nie może obracać nimi w nadgarstkach. Wybitnym szermierzem więc nie będzie, ale i jego oręż nie jest zbyt wyrafinowany - to wyszczerbiona szabla o szerokim ostrzu i nietypowej piaskowej barwie. Całości dopełnia słomkowy kapelusz, bardzo przydatny w tworzeniu orientalnych projektów z Lego.
Komiksy w serii Legacy mają w sobie coś z ducha dawnego Ninjago i wcale nie uważam tego za zaletę. Kreska jest trochę archaiczna, choreografia walk nieczytelna, a dialogi najeżone są mało finezyjnym, wymuszonym humorem. Historia jest dość ciekawa, choć pod koniec traci nieco na konsekwencji. Oto Kai podczas treningu dokonuje nokautu na samym sobie i traci pamięć oraz... odwagę. Reszta drużyny stara się mu utraconą pamięć przywrócić podsuwając dawne pamiątki i odwiedzając z nim znajome miejsca. Podczas jednej z takich retrospektywnych wycieczek ninja wpadają na Wyplasha i jego przybocznego, który został wyuczony we wszystkich znanych bohaterom technikach. Ten szkieleci szermierz przewiduje ciosy każdego z wojowników i pokonuje ich jednego po drugim. Aż przychodzi kolej na strachajłę Kaia... Ogółem nie jest źle, choć nowsze komiksy Ninjago oceniam lepiej.
W środku numeru tradycyjnie znajdziemy dwa plakaty i oba wypadają całkiem nieźle. na pierwszym widzimy całą drużynę ninja w efektownej, dynamicznej formacji. Na drugim - gang Skulkinów, co stanowi miłą odmianę w natłoku grafik przedstawiających głównych bohaterów. Poza tym, podobnie jak w poprzednich numerach, wewnętrzna część okładki zawiera kolejny fragment mega-plakatu - tym razem przedstawia Garmadona i Kaia. Zarówno pomysł, jak i wykonanie są pierwsza klasa. Jak widać pod względem plakatowym numer wypada lepiej niż dobrze.
Bardzo cenną rubryką w magazynach Ninjago Legacy jest kompendium wiedzy o świecie. Tym razem otrzymujemy dossier Samukaia oraz informację o rodzicach głównych bohaterów. Drzewo genealogiczne ninja? Czemu nie! Świetny pomysł i zastrzyk cennych informacji.
Zapowiedź kolejnego, ostatniego już w tym roku numeru (w kioskach od 3 grudnia) jest równie apetyczna. Znowu dostaniemy dwie minifigurki - tym razem Jaya i Lashę. Ja nie mogę się już doczekać, bo zarówno stroje z serii Legacy jak i figurki Wężonów bardzo mi się podobają. Dodawanie takich duetów to świetny pomysł, pozwala bowiem szybko wprowadzić wielu bohaterów, a poza tym już zakup jednego numeru umożliwia sensowną zabawę.
Całościowo numer wypada bardzo dobrze. Kosztuje wprawdzie zauważalnie więcej niż standardowy magazyn Lego, bo aż 19,99 zł, ale za dwie udane minifigurki, karty, dobre plakaty i atrakcyjną zawartość samego pisma cena ta nie wydaje się wygórowana. Szczególnie dla wielbicieli starych odsłon Ninjago jest to naprawdę świetna oferta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz