W tych końcowych podrygach grudnia przyszła pora przyjrzeć się ostatniemu wydanemu w tym roku numerowi magazynu City. Tym razem dodatki są dwa - saszetka z kolekcjonerskimi kartami Lego Star Wars oraz minifigurka drwala z piłą łańcuchową. Sympatyczny pilarz imieniem Jacek już na wstępie inkasuje ode mnie punkty za nie bycie policjantem ani strażakiem.
Projekt figurki jest nieskomplikowany, ale wizualnie konsekwentny i spójny. Jacek ma uśmiechniętą facjatę z nadrukowanymi pomarańczowymi okularami ochronnymi (jednostronny nadruk główki), prosty czerwony kask, odblaskową kamizelkę założoną na brązową koszulę (skromny, ale czytelny dwustronny nadruk na torsie), szare rękawice i jednolite niebieskawo-szare (jako typowy facet nie potrafię bardziej fachowo nazwać tego koloru) spodnie bez nadruku. Wygląda skromnie, ale przekonująco - zapewne nie stanie się pierwszoplanowym bohaterem naszych zabaw, ale na szeregowego pracownika leśnego nadaje się bez pudła. Jego podręcznym wyposażeniem jest piła łańcuchowa, której konstrukcja nie przypadła mi do gustu - mieliśmy już bardziej udane egzemplarze (jak choćby pupilka Sawyera z magazynu Ninjago). Na szczęście to nie wszystko, bo jest jeszcze szary stojak do cięcia drewna (krzyżyki robiące za nogi na pewno się przydadzą w innych projektach) oraz kłoda składająca się z czterech bardzo użytecznych brązowych okrągłych segmentów. Gdyby dodano na zwieńczenie tejże kłody płaską płytkę z nadrukiem słojów drewna byłbym zachwycony, ale niestety, nic z tych rzeczy. Jeszcze bardziej żałuję, że Jacek ma na głowie najbardziej typowy wzór kasku, podczas gdy w jego przypadku ochrona głowy z słuchawkami byłaby jak najbardziej wskazana. Nie zdoła więc konkurować z drwalem z popularnego zestawu Traktor leśny (60181), ale może stanowić ciekawe uzupełnienie tego setu.
Komiks odsłania nam kulisy pojedynku pilarzy, w którym Jacek Belka musi stawić czoła nie do końca uczciwemu Janowi Korzeniowskiemu (zakładam, że zbieżność obu nazwisk z postaciami znanymi z ekranów naszych telewizorów jest przypadkowa i wynika tylko z ich "drzewnych" konotacji). Niestety, opowieść nie zachwyciła mnie ani w warstwie fabularnej ani wizualnej - jest poprawnie, ale nic poza tym. Na szczęście po raz kolejny historia świetnie przeplata się i uzupełnia z łamigłówkami. Ba! W tym numerze autorom wyszło to chyba nawet lepiej niż zazwyczaj, dzięki czemu możemy przymknąć nieco oko na pewne fabularne niedostatki. Ze smutkiem muszę jednak stwierdzić, że nie dostrzegłem w komiksie cemeo dodatków z poprzedniego i następnego numeru - świadczyć to może o odejściu wydawcy od tej bardzo fajnej tradycji albo pogarszającym się stanie mojego narządu wzroku.
Plakaty... są. I tyle. Oba przedstawiają uśmiechniętego Jacka w czasie pracy przy sporym zbliżeniu, czego w plakatach Lego zazwyczaj bardzo nie lubię. A zatem tym razem nic dla mnie.
Zgodnie z odwiecznym prawem natury... tfu... zgodnie z ustaloną praktyką wydawniczą do następnego numeru (w kioskach od 14 stycznia) dodany zostanie policjant. Tym razem będzie wyposażony w szybki śnieżnobiały motocykl, kask i kajdanki. Funkcjonariusz wygląda bardzo typowo, ale ma mundur w błękitnym odcieniu, który w tej formacji bardzo lubię. Motocykl to cenna zdobycz, choć aż prosi się jakiś nadruk lub naklejkę. Póki co nie mam wyrobionego poglądu na ten dodatek, ocenię go jak dostanę w swoje ręce. Drugim bonusem do czasopisma będzie saszetka z kolekcjonerskimi kartami Lego Star Wars.
Ogólnie grudniowy numer magazynu Lego City prezentuje się poprawnie, ale bez rewelacji. Podobni robotnicy jak dołączona do czasopisma minifigurka występują dość powszechnie w zestawach Lego City, akcesoria też nie mają w sobie błysku, jaki mogłyby nadać im właściwie dobrane klocki z nadrukiem. Sam magazyn też nie porywa - komiks jest przeciętny, podobnie plakaty, zabrakło też miejsca na zadania kreatywne. Zawsze jest to jednak pewna gwarantowana jakość magazynu Lego City, która umożliwia młodemu czytelnikowi spędzenie kilku ekscytujących chwil zabawy. Decyzja o zakupie nie jest w tym przypadku oczywista, ale na pewno nie okaże się błędem.
Mam ten magazyn. I muszę przyznać że nigdy nie miałem piły łańcuchowej z Lego.
OdpowiedzUsuń