Spora popularność magazynu Lego Ninjago w naszym kraju przekłada się na to, że w ciągu roku otrzymujemy aż trzynaście regularnych numerów tego periodyku. W ostatniej tegorocznej odsłonie oznaczonej numerem 13/2019 znajdziemy aż trzy dodatki. Dwa pierwsze to karty kolekcjonerskie Lego Star Wars: limitowana karta Yody i saszetka z dodatkowymi kartami. Sporo ostatnio tego Blue Ocean Polska rzuca na rynek, więc jeśli ktoś myśli nad rozpoczęciem budowania talii, to chwila do tego jest stosowna. Trzecim, klockowym dodatkiem jest Zane z megashurikenem lodu. To po raz kolejny minifigurka w nieznacznie zmodyfikowanej wersji stroju znanego już nam z Synów Garmadona, ale w przeciwieństwie do niedawno dodawanego Kaia czy Cole'a nie gościła ona w magazynie Ninjago.
Zane w tej wersji jest wprawdzie niemal bliźniaczy do tego, którego mogliśmy zdobyć kupując broszurę "Wielkie starcie" (albo świetny choć przeznaczony dla młodszych fanów set 10755 - Wodny pościg Zane'a), ale różni się maską ninja, która (podobnie jak jego wspomnianych wyżej kolegów) jest wykonana już w nowej, jednoczęściowej postaci. Figurka jest oszczędna w formie, ale bardzo estetycznie wykonana. Wzór na białym kimono jest bardzo geometryczny - dominuje tu symetria, kąty proste i regularnie ułożone punkty (dwustronny nadruk na torsie i jednostronny na nogach), co świetnie komponuje się z cyfrową naturą bohatera. Biel i metaliczną szarość ubioru świetnie ożywiają świetliste błękitne glify na lamówce. Jedynie szara przepaska na masce mogłaby być ciemniejsza i z metalicznym połyskiem, żeby pasować odcieniem do podobnych elementów na pozostałej części ubioru. Główka Zane'a również jest metaliczna, z dwustronnym nadrukiem - z przodu jest wykrzywiona w bojowym grymasie twarz, a z tyłu jakiś elektroniczny slot. Wojownik jest wyposażony w wielgachny shuriken, składający się z samych przydatnych komponentów -"lodowych" kryształków, trójkątnego uchwytu i trzech szarych "lizaków". Na pewno znajdzie się dla nich ciekawsze zastosowanie niż taki nieproporcjonalny oręż.
Komiks przedstawia kolejną odsłonę starcia bohaterów ninja z Aspheerą i jej ognistymi pomiotami na ulicach miasta Ninjago. I to w zasadzie tyle, bo po raz kolejny nic z tych zmagań nie wynika, a fabuła nie przesuwa się ani o krok w kierunku jakiegoś sensownego rozwinięcia. Bohaterowie wyraźnie nie mają pomysłu na pokonanie przeciwniczki, a wszelkie ich wysiłki okazują się powtarzalne i jałowe. Graficznie również nie jest najlepiej, w oczy kolą szczególnie spore różnice w dokładności odwzorowania poszczególnych elementów - Szurikopter jest wyrysowany co do najdrobniejszego detalu, bohaterowie nieco mniej szczegółowo, a wielkie ogniste węże i otoczenie są już zauważalnie uproszczone. Na szczęście tym razem choreografia walk jest bardziej czytelna, a czego jak czego, ale walki w tym odcinku nie brakuje.
Plakaty wypadają bardzo nierówno. Szarżujący Zane wypada świetnie, więc to nie po jego stronie leży problem. Za to Aspheera... Pamiętacie, że lubię plakaty stylizowane na komiks, z czarnymi obwódkami i tak dalej? Otóż drugi plakat pokazuje jak NIE należy tego robić. Gigantyczny, prymitywny łeb wężowej poczwary wyraźnie dominuje nad resztą elementy, szczegóły zostają zupełnie zatarte przez filtr graficzny, kolorystyka jest mdła, a kompozycji wyraźnie brak równowagi. Nawet przez chwilę bym się nie zastanawiał która strona plakatu zasługuje na ekspozycję na ścianie.
Reklamy po raz kolejny wygrały starcie z zadaniami kreatywnymi z ostatniej kartki czasopisma, więc musimy obejść się smakiem. Za to w środku znajdziemy ciekawe zadanie - Labirynt Pytań, będący w istocie zakamuflowanym testem wiedzy o Ninjago.
Pora na zapowiedź pierwszego przyszłorocznego numeru... I tu jest wielkie WOW! Dostaniemy Jaya z gromowym łańcuchem - figurkę z całkowicie nowym, unikalnym wyglądem spod znaku zakazanego spinjitzu. Szczególnie cieszę się na nowe nakrycie głowy z fosforyzującą fryzurą, główka też wygląda obiecująco. Z chęcią uzbieram całą drużynę ninja w tej konwencji. Muszę jednak uzbroić się w sporą dozę cierpliwości, bo zapowiedziany numer ukaże się dopiero 28 stycznia.
Na koniec roku wydawca magazynu Lego Ninjago nie przygotował wprawdzie jakiejś bomby, ale i nie wypada to źle. Dostajemy całkiem estetyczną figurkę, broń składającą się z przydatnych elementów, całkiem udany plakat i kilka kolekcjonerskich kart. Jeśli ktoś nie ma takiego Zane'a w swojej kolekcji, to powinien się skusić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz